poniedziałek, 3 września 2012

6. Dziadkowie

- Dziewczyny! Jesteście już spakowane?! - rozległo się wołanie Denis
- Prawie! - krzyknęłam w odpowiedzi
Właśnie zasuwałam walizkę. Wrzuciłam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy, telefon i Ipoda schowałam do kieszeni jeansowych spodni, a książę wzięłam do ręki. Chwyciłam uchwyt walizki i zeszłam na dół. Patrick odebrał ode mnie torbę i zaniósł ją do samochodu. Sama zajęłam miejsce z tyłu od strony pasażera. Byliśmy już prawie wszyscy. Brakowało panny gwiazdy. Pewnie zastanawiacie się co z jej włosami? Jej stylistki przefarbowały jej włosy jeszcze tego samego dnia na kolor czarny. Mils po kryjomu zrobiła jej zdjęcie więc mam wspaniałą pamiątkę. Od tamtej pory znikają mi moje rzeczy a kilka bluzek które dałam do prania wróciło dziurawych. Dzisiaj jest wigilia i właśnie jedziemy do dziadków Seleny. Zobaczę ich po raz pierwszy i mam nadzieję że są równie mili jak państwo Gomez.
Droga nie należała do najprzyjemniejszych. Selenie jeszcze nie przeszła wściekłość za ten ładny kolorek na włosach - swoją drogą jak można nie lubić pomarańczowego? Że niby to nie jest naturalny kolor. Haha. A marchewki? Przecież rosną pomarańczowe. No chyba że ten jej ptasi móżdżek myśli że ktoś je farbuje. Dobra wracając do drogi do "dziadków" minęła na słuchaniu dogryzek Seleny. Najgorsze było to jak zaczęła gadać o moich rodzicach. Ledwo wytrzymałam ale zanim zdążyłam wybuchnąć dojechałyśmy na miejsce.
- Witajcie! - krzyknęła starsza kobieta wybiegając z przytulnego małego domku na przedmieściach Dallas. - Jak dawno się nie widzieliśmy!A ty to pewnie Demi! - gadała jak najęta
- Tak to ja. - powiedziałam wchodząc za wszystkimi do domu. Tam przywitał nas też starszy mężczyzna. Po tym jak każdy został wyściskany (łączne ze mną) babcia Seleny zaproponowała herbatę - to może ja pani pomogę? - zapytałam w stając. Dziwnie się czułam siedząc tak bezczynie przy ciepłym komiku z pełną, kochającą się i szczęśliwą rodziną. Ja tu nie pasowałam
- Nie pani tylko Gabriela albo babciu jak wolisz
- Dobrze Gabrielo
- Od razu lepiej. Wyciągniesz szklanki z szafki nad zmywarką? - zapytała gdy weszłyśmy do kuchni
- Oczywiście

- Jej fajnie to tak bawić się w szczęśliwą rodzinę? - spytała mnie Selena dwie godziny później  gdy po obiedzie siedzieliśmy wszyscy w salonie a babcia Sel opowiadała różne historyjki z jej dzieciństwa
- Selena! - uniosła się jej mama
- Nie, ona ma rację - powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia
Gdy widziałam że nikt nie zauważy, pozwoliłam aby łzy spływały po moiej twarzy. Poszłam do naszego (musiałam mieć pokój z Seleną) pokoju i postanowiłam zadzwonić do Alice.
- Hej Słonko - usłyszałam po drugiej stronie
- Siemka i wesołych świąt - powiedziałam nie fatygując się jakimiś płytkimi regułkami życzeń.
- Nawzajem ale domyślam się że puki co nie jest za wesoło - słyszałam że się o mnie martwi. Tak jak zaraz po tym jak trafiłam do domu dziecka gdy przyłapała mnie z żyletką w ręce. Tak. Pięciolatka tnąca sobie żyły. Dobre nie? Nie wiedziałam wtedy co tak na prawdę robię ale to mi pomagało. Zadając sobie fizyczny ból przynajmniej przez chwilę nie czułam tego wewnętrznego. Pomogła mi się pozbierać po tragedii i od tamtej pory nie wzięłam ostrza do ręki.
- Nie za bardzo ale daje radę. Dziadkowie panny "Jestem gwiazdą" są bardzo mili. A co u ciebie?
- Dziwnie, pusto. Tęsknie za tobą. Twoimi odpałami, nawet podejrzewam że nauczycielom jest nudno. Wiesz tak spokojnie na lekcjach.
- Tak, też za tym tęsknię ale nic nie możemy na to poradzić. Rozmawiałaś już z dyrektorką?
- Tak, zgodziła się na sylwestra także przegadamy całą noc
- Poznasz Mils i na pewno się polubicie
- Też tak myślę. Muszę kończyć mieliśmy iść pomagać przygotowywać stół do kolacji i ubierać choinkę a jestem już spóźniona jakieś dziesięć minut.
- Norma. Kocham Cię
- A ja ciebie. Do zobaczenia - powiedziała i rozłączyła się
Poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. Selena gdzieś się zmyła więc usiadłam na kanapie i włączyłam się do rozmowy.
- Kochanie - powiedziała Gabriela - nie wiem czy mogę spytać ale kim byli twoi rodzice? Opowiesz nam coś o nich i swoim dzieciństwie?
- Tak - powiedziałam niepewnie - byli prawnikami. Mieli własną kancelarię i chcieli abym ją kiedyś po nich przejęła ale - babcia nie dała mi dokończyć
- Ale ciebie nie za bardzo pociąga ten zawód. Czym się interesujesz?
- Niczym szczególnym nie mam jakiegoś hobby czy czegoś takiego. W domu dziecka na takie rzeczy nie ma się czasu - nie chciałam im mówić o piosenkach bo od razu chcieliby żebym im coś zaśpiewała
- Dziś jest kolejna rocznica śmierci twoich rodziców?
- Tak. Dwunasta. Byli w sprawach służbowych w Europie i bardzo chcieli zdążyć na święta do domu - powiedziałam  a po moim policzku spłynęła łza.
- Przykro mi - powiedziała kobieta, a ja spojrzałam na nią z wymuszony już uśmiechem ścierając łzę.
- W porządku. Pomóc przy kolacji? - zmieniłam temat bo dochodziła już szósta.
- Jeśli tylko chcesz to możesz nakryć do stołu
- Oczywiście - powiałam i podeszłam do szafki w której były naczynia na specjalne okazje i obrusy. Nakryłam stół i porozstawiałam talerze oraz sztućce. Z tego co dowiedziałam się od babci (jak to dziwnie brzmi przez tyle lat nikogo tak nie nazywałam) nie obchodzą Bożego Narodzenia jak wszyscy amerykanie tylko mieszają też z obyczajami z innych krajów z których wywodzą się ich korzenie.
Gdy dania były gotowe wszyscy zasiedliśmy do stołu. Złożyliśmy sobie życzenia i zaczęliśmy jeść. Selena na każdym kroku dawałam mi do zrozumienia że nie jestem tu mile widziana. Starałam się wytrzymać i nie okazywać jej jak bardzo mnie to boli. Po posiłku wszyscy poszli do salonu ale ja powiedziałam że pójdę położyć. Dla ludzi Boże Narodzenie było okazją do beztroskiego świętowania ale dla mnie nie były wesołe. Co roku spędzałam je bez rodziców, których tak bardzo kocham. Siadłam na parapecie i patrzyłam na ciemną ulicę. Mimowolnie wróciły wspomnienia tamtego wieczoru.


Siedziałam na parapecie okna i patrzyłam na ciemną ulicę oświetloną latarniami. Z nieba prószył śnieg. Wszystkie domy w okolicy były ozdobione świątecznymi lampkami i ozdobami.
- Margaret czemu rodziców jeszcze nie ma ? – od godziny dręczyłam tym pytaniem opiekunkę
- Nie wiem kochanie, powinni już być. Choć pooglądamy bajeczki
- Ale mieli przyjechać dzisiaj, jutro jest pierwszy dzień świąt
- Na pewno zdążą na czas
Poszłam z nią na kanapę i włączyłyśmy Disney Chanel.  Leciał akurat świąteczny odcinek Kaczora Donalda i Myszki Miki. Czego więcej do szczęścia pięciolatce ? Nagle rozległ się dzwonek .Cała rozradowana pobiegłam otworzyć drzwi. Za nimi niestety nie stali oczekiwani goście.

Najgorszy dzień życia. Od tamtej pory inaczej patrze na życie. Wiem że trzeba doceniać to co się ma bo można to stracić w najmniej spodziewanym momencie. Jako pięciolatka jeszcze tego nie rozumiałam do końca ale wiedziałam że życie nie jest proste jakby się mogło wydawać. Uciekałam do innego świata. Świata wyobraźni gdzie wszystko jest takie jakie powinno być ale to tylko pogarszało sytuację gdy wracałam do rzeczywistości. Wtedy jeszcze bardziej cierpiałam i popełniałam błędy. Ale miałam kogoś kto był blisko mnie. Gdyby nie Al nie wyszłabym na prostą. Bo to ona gdy się potykałam podawałam mi rękę i mówiła że wszystko będzie dobrze. Nim się zorientowałam byłam w krainie Morfeusza.

3 komentarze:

  1. Chyba nikt nie chciałby spędzać świąt w takiej atmosferze, w jakiej musiała Demi. Dziadkowie byli dla niej bardzo mili, nawet wydaje mi się, że zaczęli traktować ją jak własną wnuczkę. Jednak na każdym kroku Selena musiała pokazywać jaka to ona jest wredna i mściwa. Naprawdę podziwiam Demi, bo ja nigdy nie potrafię ukrywać swoich uczuć i najchętniej bym pannie Gomez nieźle przywaliła:) Na pewno Demi bardzo tęskni za swoją przyjaciółką z domu dziecka, ale za to spotkają się w Sylwestra, o ile Selena nic nie popsuje. Naprawdę mogłyby się już pogodzić, bo zaczynam martwić się o życie Demi. Rozdział jak zawsze dziewczyny jest rewelacyjny, genialny. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo ciekawy rozdział ,taki...smutny i życiowy. współczuje Demi ,tak bardzo mi jej szkoda. Selena to idiotka ,nie lubię jej na prawdę ,a w tym opowiadaniu to mam ochotę ją zbić na kwaśne jabłko ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie już 37, mam nadzieję, że wpadniesz przeczytać jeden z ostatnich rozdziałów ;)
    www.paradise-with-you.blogspot.com
    z góry przepraszam za spam.

    OdpowiedzUsuń