czwartek, 28 czerwca 2012

2. Nie pytaj, tylko idź.

Obudziłam się o szóstej rano. Wstałam i od razu poszłam wziąć prysznic na pobudzenie. Cieszyło mnie to że mam własną łazienkę i nie muszę o nią walczyć z Seleną. Po wyjściu z łazienki udałam się do garderoby. Wybrałam szare jeansy, czarną bokserkę a na nią cienką, luźną bluzkę w odcieniu różu. Do tego czarne buty na małym obcasie, bransoletka i naszyjnik. Zrobiłam lekki makijaż a prostowanie włosów sobie odpuściłam. Wrzuciłam do torby potrzebne książki i zeszłam na dół. Zastałam tam panią Gomez.
- Wstałaś już ? - zdziwiła się Denis
- No tak. Mamy przecież na ósmą do szkoły
- Zjesz coś ?
- Nie. Tylko kawę poproszę.
- Nie jesz śniadań ?
- Nie lubię jeść tak wcześnie
- Jak wolisz.
- Selena jeszcze nie wstała ?
- Ona zawsze się spóźnia więc masz jeszcze czas
- To ja może się przejdę na piechotę
- Na pewno ? Selena jeździ z szoferem. Możesz poczekać.
- Na prawdę, dobrze mi to zrobi
- Ok. To powodzenia w szkole
- Dzięki
Przed wyjściem wzięłam jeszcze jabłko. Miałam jeszcze pół godziny więc spokojnie zdążę dojść. Nie zaszłam jednak daleko bo jeden z mijających samochodów się zatrzymał a osoba siedząca z tyłu opuściła szybę.
- Wsiadasz ? - usłyszałam głos Miley
- A jest miejsce ?
- Jane - otworzyła drzwi - ty nie jedziesz z Seleną ? - spytała gdy już usiadłam
- Jak wychodziłam to jeszcze nie wstała
- No tak
- A ty co tak wcześnie ?
- Lubie być przed czasem
- To tak jak ja. Jakie masz dzisiaj lekcje ?
- W-f, dwie godziny języka angielskiego, chemię, matematykę, biologię, muzykę i historię. A ty ?
- lekcja wychowawcza, dwie godziny języka angielskiego, matematyka, fizyka, w-f, muzykę i historia
- To wychowawczą, matematykę i w-f masz z Seleną, a ze mną angielski, muzykę i historię
- Super przynajmniej będę kogoś znała.
- Wiesz na tych przedmiotach siedzę sama więc możesz siąść ze mną.
- Naprawdę ?
- Jasne. A co z tymi piosenkami ?
- Ta tak - wyciągnęłam z torby zeszyt który zawsze nosiłam przy sobie - tylko obiecaj ze nie będziesz się śmiać
- Obiecuje - mówiąc to przyłożyła prawą rękę do serca
- Trzymaj - podałam zeszyt dziewczynie. Ta zaczęła czytać po kolej piosenki ( trochę jej było więc zdążyliśmy dojechać do szkoły ). Miley z otwartą buzią wpatrywała się w zeszyt - i jak ? Bardzo źle ?
- Źle ? Dziewczyno to są najlepsze teksty jakie w życiu na oczy widziałam. Mówię ci to ja Miley Cyrus.
- Naprawdę ?
- Tak, a teraz chodź do szkoły. Oprowadzę cie.
Wysiadłyśmy z samochodu i udałyśmy się do budynku. Najpierw zahaczyłyśmy o  sekretariat gdzie dostałam numer szafki i kod. Potem Miley oprowadziłam mnie po szkole i przedstawiła paru osobom. Na moje nieszczęście zadzwonił dzwonek na lekcje i Miley musiała iść na w-f a ja miałam lekcje wychowawczą z Seleną.
Wychowawczyni nie zaprzątała sobie głowy przedstawianiem nowej uczennicy. Kazała usiąść na wolnym miejscu. W całej klasie było tylko jedno. Koło drobnej blondynki na końcu klasy. W duchu cieszyłam się że nie muszę siedzieć z Seleną. A jeśli mowa o niej to zaszczyciła mnie spojrzeniem pełnym nienawiści.
- Mam dla was wiadomość. - zaczęła pani Guberry - na pewno na lekcji muzyki jeszcze o tym usłyszycie ale  ja również wam o tym powiem. Otóż na początku drugiego semestru odbędzie się konkurs muzyczny. Kandydaci mają zaśpiewać piosenkę swojego autorstwa dlatego ogłaszamy to już teraz. W jury będą nasi nowi uczniowie którzy dołączą do nas w przyszłym semestrze. Zwycięzca zaśpiewa na ich płycie swoją piosenkę i  duet z nimi. Teraz daje wam kartkę na której zapisujecie imię i nazwisko jeśli chcecie wziąć udział w tym konkursie
Kartka wędrowała z ławki do ławki gdy doszła do naszej poczułam na sobie wzrok Seleny. Nawet nie popatrzyłam na imiona kandydatów tylko podałam dalej. Mimo że mam dużo piosenek i nie czuje się stremowana na scenie to nie miałam odwagi napisać swojego nazwiska na kartce.
Gdy wychodziłam z klasy dogoniła mnie dziewczyna z którą siedziałam w ławce.
- Hej mam na imię Katherine ale mów mi Kate
- Siemka ja jestem Demetria ale mów mi Demi
- To prawda że adoptowali Cię rodzice Seleny ? - wiedziałam że dzieciaki będą o to pytać
- Tak
- A co się stało z twoimi rodzicami ?
- Zginęli
- O przepraszam nie wiedziałam. Przykro mi
- Nic się nie stało. Mogę mieć do ciebie prośbę ?
- Tak
- Nie wież w to co mówi o mnie Selena bo ona mnie nie lubi i będzie chciała mi dokopać
- Jasne.
- Dobra to dzięki. Lece na angielski. Pa !
- Pa!
W sumie nie wiedziałam gdzie mam iść ale udało mi się znaleźć odpowiednią klasę tuż przed dzwonkiem. Spotkałam tam Miley gadającą z jakimś chłopakiem. Gdy mnie zobaczyła dała znać abym podeszła
- Gdzieś ty była całą przerwę ?! - spytała gdy tylko podeszłam
- Zgubiłam się !
- No nie żartuj. Przecież oprowadziłam Cię po całej szkole a poza tym poznaj mojego chłopaka Liama Hemswortha
- Liam to jest Demi
- Hej - uśmiechnął się chłopak
- Cześć. Zapisałaś się ? - zwróciłam się do dziewczyny
- Ale gdzie ?
- No nie słyszałaś o tym konkursie muzycznym co odbędzie się na początku przyszłego semestru ?
- A o tym mówisz. Nie mogłam się zapisać bo ja jestem już znana. A to jest konkurs aby odkryć nowy talent.
- Aha. Wiesz czasem zapominam że jesteś sławna
- I dlatego cię kocham. Traktujesz mnie normalnie a nie z góry.
- Wiesz każdy ma jakąś przeszłość
- No fakt - chwilę jeszcze rozmawialiśmy ale zadzwonił dzwonek - dobra Liam my musimy iść. Pa - dała mu całusa i udała się ze mną do klasy. Chłopak odszedł w przeciwnym kierunku.
Tak jak na poprzedniej lekcji nauczycielka nie zawracała sobie głowy nową uczennicą. Usiadłam z Miley i praktycznie całą lekcję przegadałyśmy. Akurat tą lekturę przerabiałam w starej szkole. Rozumiałam przyjaciółkę - chyba tak mogę ją nazwać - która tłumaczyła mi się z tego jak będzie czasem musiała mnie traktować przy Selenie. Wiedziałam jaka jest sytuacja i uszanowałam to. Wymieniłyśmy się numerami telefonów aby być w ciągłym kontakcie. Mils dużo mi o sobie opowiadała. Dziwiło mnie tylko to że nauczycielka nie zwracał na nas uwagi. Te dwie godziny minęły mi naprawdę szybko. Za szybko. Teraz kolejna godzina z Seleną. Nie wiedziałam ile jeszcze wytrzymam jej spojrzeń pełnych nienawiści. Czy ja zawsze muszę mieć pod górkę ? Chyba tak. Tym razem bez problemu doszłam pod salę 56 gdzie miała odbyć się lekcja matematyki. Równo z dzwonkiem pod sale przyszła nauczycielka. Włosy starannie spięte w kucyk spódnica w kratkę za kolano, biała bluzka, ta okropnie zielona marynarka a do tego wszystkiego skórzane klapki! Tak właśnie można opisać nauczycielkę matematyki. No i jeszcze byłabym zapomniała kwadratowe okulary, których nie potrafi nosić jak normalni ludzie, tylko tak w połowie nosa, a potem patrzy tak w dół tym swoim świdrującym wzrokiem. Aż mnie dreszcze przechodzą jak ją widzę. No nic. Tym razem zainteresowanie moją osobą ze strony nauczyciela było większe. Niestety, musiałam stać przed tablicą 10 minut by ta się na mnie napatrzyła, 5 minut by coś tam poskrzeczała i kolejne pięć minut by sprawdziła czy coś umiem. W końcu wskazała mi miejsce, które oczywiście jako jedyne było wolne. Usiadłam na wskazanym przez nauczycielkę miejscu. Czułam się nieswojo, gdyż chłopak z którym właśnie siedziałam cały czas się na mnie gapił. Swoją drogą to do brzydkich się nie zalicza. Ale dlaczego się tak patrzy?  Starałam się słuchać jak wyznaczyć x, lecz po paru setnych sekundy zaciekawiłam się sufitem. Tak, tak, coś płaskiego i białego jest bardziej interesujące niż słuchanie tej starej jędzy. Oby zadzwonił ten dzwonek bo już dłużej nie wytrzymam! Mam ochotę przewrócić tą ławkę i powiedzieć kolesiowi przede mną że woda nie gryzie, i że warto się czasami umyć, oraz tej nauczycielce że niepotrzebnie wysila ten swój dziób bo i tak nikt nie słucha jej skrzeku. Im więcej lekcji, tym bardziej mam ochotę zamienić moje myśli w czyny! Ja na tej lekcji wariuję, po prostu wariuję! Już nawet z nudów zaczęłam liczyć łupież na włosach kolesia przede mną. Kiedy ta lekcja się skończy?! ... Moje modlitwy o dzwonek w końcu zostały wysłuchane, moje uszy nie cierpiały z powodu głosu nauczycielki, mój nos nie cierpiał z powodu ucznia który postanowił zaoszczędzić na wodzie. Jaki "ekologiczny"... hmmm... może nazwę go ekologiem? No bo nie mam zamiaru pytać się go jak ma na imię bo sądzę że zębów też nie myje. No ale dlaczego mam sobie zawracać głowę jakimś śmierdzącym, dosłownie śmierdzącym chłopakiem. Kiedy mogę myśleś o jednym, jedynym plusie lekcji matematyki. A mianowicie o tym chłopaku co z nim siedzę. Tak, ten co się na mnie gapił. I tak, nie mam pojęcia jak on ma na imię. Ale ja rozmowy zaczynać nie będę! Nich się chłopak wysili. ... Moje myśli przerwał dotyk na ramieniu. Obróciłam się i moim oczom ukazał się błękitnooki, kolega z ławki. Przyznam że teraz wydaje się nawet taki ładniejszy niż w klasie.
-Hej! Jestem Luke, a ty pewnie jesteś Demi. Sorki że się nie przedstawiłem wcześniej, ale strasznie boję się matematyczki! A chyba sama ją już poznałaś, więc nie muszę ci o niej opowiadać. I przepraszam że się tak patrzyłem na ciebie, ale musiałem się czymś zająć a ty jesteś najpiękniejszym obiektem.
- No wiesz jeszcze nigdy nie usłyszałam takiego komplementu
- Przyjemność po mojej stronie. Co masz teraz ?
- Fizykę
- To mamy lekcje koło siebie bo ja mam chemię  - ruszyliśmy w stronę naszych sal, daleko nie doszliśmy bo podbiegł do nas ten śmierdzący chłopak
- Demi zaczekaj
- O co chodzi ? - odwróciłam się niechętnie w jego stronę
- Chciałem spytać czy nie pójdziesz ze mną do kina w tą sobotę ?
- Ja z tobą ? - spytała z niedowierzaniem
- No tak. To jak ?
- Nie, sory nie jesteś w moim typie
- Aha spoko - powiedział urażony chłopak i odszedł
Gdy tylko oddalił się na taką odległość że miałam pewność iż mnie nie słyszy wybuchnęłam histerycznym śmiechem a chwilę po mnie dołączył się Luke
- To było niezłe - powiedziałam gdy już udało mi się złapać oddech
- No, no jesteś tu pierwszy dzień a już ustawia się do ciebie kolejka
- Jeśli w tej kolejce stoją takie same "ciacha" jak tamten to ja wolę zostać starą panną z kotami
- No weź nie przesadzaj
- Ta ja przesadzam?
-Ta...
-Demi, mogę cię prosić na chwilkę?
-yyyyyyyy... ale po co?
-Nie pytaj tylko chodź. Sama.
-No dobrze. -powiedziałam niechętnie i powędrowałam w stronę ekologa.
-Demi, skarbie, wiem że nie chciałaś zranić tego idioty z którym rozmawiałaś, ale teraz on nas nie słyszy. Wiem że ci się podobam. Nie zaprzeczysz.
-Co?! Słuchaj, nawet nie wiem jak masz na imię, i nawet nie chcę wiedzieć. Nie jesteś w moim typie i jestem pewna że na ciebie nie lecę. Więc proszę cię przestań. -powiedziałam już trochę ostrzej widząc że chopak tak łatwo nie odpuści.
Miałam już zacząć się na niego drzeć ale uratował go dzwonek mojego telefonu.
- Halo - odebrałam
- Siemka skarbie ! - usłyszałam głos swojej przyjaciółki - nie przeszkadzam ?
- Nie, mam teraz przerwę w szkole i  właśnie uratowałaś mnie przed jakimś debilem
- Jak to ?
- Jakiś facet który chyba nie wie co to prysznic ubzdurał sobie że JA na niego lecę - powiedziałam oddalając  się od ekologa. - A co ciekawego u ciebie ?
- Bez ciebie są tu straszne nudy. Tęsknie. Ale lepiej to ty opowiadaj co się tam dzieje
- Państwo Gomez są spoko, Selena traktuje mnie tak jak przewidziałam a z Miley się zakumplowałam. Brakuje mi ciebie.
- Mi ciebie też, a jak tam nowy pokój ?
- Zaraz po tym jak wyjechaliśmy z domu dziecka pojechaliśmy do sklepu. Kupiliśmy farby i meble takie o jakich zawsze marzyłam potem Denis stwierdziła że mam mało ubrań i zabrała mnie do galerii. Uwierz mi że nie przypuszczałam nawet że tyle można wydać na ubrania. Gdy już wróciliśmy do domu okazało się że ekipa remontowa zdążyła pomalować pokój i poustawiać meble.
- A co z pokojem. Który masz ?
- Ten co kiedyś.
- A jak się czujesz ?
- Dobrze wiesz gdy weszłam do domu fala wspomnień wróciła ale radzę sobie z  tym jakoś. Dobra kochana muszę kończyć bo dzwonek dzwonił. Kocham Cię paaa - posłałam causa przez telefon i rozłączyłam się.


Pobiłam swój rekord. Pewnie zastanawiacie się w czym ? Bo już pierwszego dnia szkoły wylądowałam na dywaniku. Mój poprzedni rekord to dwa tygodnie od rozpoczęcia roku, ale teraz przeszłam samą siebie. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tu siedzę i słucham wrzasków dyrektora ? Otóż nauczyciel fizyki rozchorował się i mieliśmy połączone lekcje z klasą Seleny. Usiadłam z tyłu sali z jakąś dziewczyną i zaczęłam przeglądać swoje piosenki gdy nagle nauczycielka wyczytała moje nazwisko i poprosiła abym do nie podeszła. Gdy byłam w drodze do biurka ktoś ( panna Gomez) podstawiła mi nogę i upadłam. Cała zawartość mojej torby wysypała się na ziemie. Nie byłoby żadnego problemu gdyby nie fakt iż pomiędzy książkami znalazła się paczka papierosów - dla wyjaśnienia nie palę - a po głupim uśmieszku mojej " siostry " wnioskuję że to jej sprawka. Nie muszę chyba wspominać iż palenie jest zabronione i wiąże się z poważnymi konsekwencjami. I od pół godziny dyrektor wygłasza swój monolog. Najpierw gadał o tym jakie to palenie jest niezdrowe, potem ile to pieniędzy się przez to marnuje. Potem trochę mnie wkurzył bo zaczął coś gadać o mojej przeszłości i o tym że powinnam być grzeczną dziewczynką. A na koniec dowalił taki tekst że mało co nie spadłam z krzesła. Powiedział cytuje " Powinnaś brać przykład z panny Seleny Gomez ". Pffff i  jeszcze czego ?
- Panie dyrektorze ile razy mam powtarzać że ja nie palę ? Ktoś musiał mi to podrzucić specjalnie. Nie powinien pan oceniać książki po okładce.
- Ja nikogo nie oceniam, ja stwierdzam fakty - ta jasne
- To jak mi pan nie wieży to nich pan zrobi mi jakiś test na wykrycie nikotyny czy czegoś
- Nie potrzebuję żadnych testów. Dzisiaj powiedźmy że Ci wieżę więc dostajesz tylko pouczenie a twoi opiekunowie nie zostaną o tym poinformowani. Papierosy rekwiruję - tak na zdrowie - i pamiętaj że będziemy cię obserwować. Jasne ?
- Tak
- To możesz już iść
- Do widzenia. -powiedziałam grzecznie starając się nie strzelić drzwiami lub nie dopowiedzieć czegoś na pożegnanie. Tak w ogóle to jak ona mogła zrobić coś aż tak wrednego? Rozumiem że mnie nie lubi, ale przesadziła. Teraz pewnie chce żebym się na nią wydzierała lub coś takiego. Nie dam jej tej satysfakcji. Poudaję że nie wiem kto to. A potem się zemszczę!  Tylko jeżeli się zemszczę to ona się zemści za moją zemstę i to będzie tylko niekończący się łańcuszek! No cóż, nie takie rzeczy przeszłam więc przejdę i "inteligentne" pomysły panny Gomez. 
-Demi! 
-Co? Gdzie? Jak? Ugryzę!  -krzyknęłam wystraszona, a Miley tylko się zaśmiała z mojej "metody obronnej".
-Słyszałam co sie stało.  -powiedziała marszcząc przy tym nos. 
-Ale to nie ja! -krzyknęłam, a wszyscy na korytarzu dziwnie się na mnie popatrzyli. Postanowiłam to zignorować, i wysłuchać  wypowiedzi Miley. 
-Wierzę ci. I wiem kto to zrobił, i ty też to doskonale wiesz. Ale ja naprawdę nie miałam pojęcia że ona zrobi coś takiego! Gdybym została poinformowana, to zaraz powiedziałabym o tym planie tobie. W końcu nie jesteś taka głupia żeby nosić papierosy w torbie! -powiedziała, a mój telefon ponownie zaczął dzwonić. - - Przepraszam, ale odkąd wyjechałam to cały czas ktoś z domu dziecka do mnie dzwoni. -powiedziałam, jednocześnie szukając telefonu w torbie. Niestety gdy go już znalazłam, to telefon przestał dzwonić. Miley wyrwała mi telefon. Lekko się uśmiechnęła patrząc na wyświetlacz i przeczytała na głos "Pięć nieodebanych połączeń -Tom." 
-No już sobie przeczytałaś, a teraz oddaj mi komórkę. 
-Oddam, jeżeli powiesz mi co to za Tom. ^^ 
-Ale ty jesteś dociekliwa! Też jest z domu dziecka, i chodziłam z nim ponad rok. Teraz chce żebym do niego wróciła. -powiedziałam to co mogłam powiedzieć, omijając niektóre informacje o Tomie. Bo kogo tak naprawdę interesuje moja przeszłość ? - Ale to zamknięty rozdział a teraz ja chcę już do domu. Mam dość tego dnia.
- Odprowadzę Cię
- A ty nie wracasz samochodem ?
- Nie, zazwyczaj do szkoły jadę z szoferem a wracam piechotą
- No to w drogę.
- To opowiadaj co takiego działo się jeszcze dzisiaj że tak bardzo chcesz aby dobiegł końca ?
- Po matematyce jakiś "ekolog" przyczepił się do mnie i ubzdurał że ja na niego lecę. Rozumiesz ? Że ja na niego lecę ! Ja ! Potem wylądowałam u dyrka. Pobiłam swój życiowy rekord i nawet nie pytaj w czym. I jeszcze ten wzrok Seleny gdy po sali wędrowała lista na ten konkurs śpiewu. Ona coś kombinuje tylko jeszcze nie wiem co. Ale czy to tak trudno dać mi święty spokój ? Ja chce tylko żyć, walczyć o możenia. A co u ciebie ?
- Liam kupił mi pieska w prezencie na naszą rocznicę.
- Zawsze chciałam mieć psa. Owczarka niemieckiego, takiego szkolonego jak te policyjne. Rodzice obiecali mi że dostane takiego na urodziny ale sama wiesz.
- Przykro mi
- Niepotrzebnie
- A swoją drogą na pewno nie chcesz wziąć udziału w tym konkursie. Do jutra można się zapisywać. Masz przecież pełno genialnych piosenek.
- Nie, nie i jeszcze raz nie. 
- OK. Tylko spokojnie. Masz jakieś plany na dzisiaj ?
- Nie. A co ?
- Idziemy z Sel na imprezę i może poszłabyś z nami ?
- O nie dzięki ale nie. Nie po tym co mi zrobiła dzisiaj. Dobra kochana ja muszę lecieć paa
- Pa
Pobiegłam do domu. 
- Już jestem ! - krzyknęłam z korytarza
- To ty Demi ? - spytała Denis
- Tak
- Możesz tu przyjść ?!
Posłusznie udałam się do salonu w którym siedziała Denis.
- Coś się stało ?
- Nie, nic tylko obiad będzie troszkę później i mam coś dla ciebie
- Co takiego ?
- Zauważyłam że twój telefon komórkowy jest dość stary więc pozwoliłam sobie kupić ci nowy i do tego laptopa bo o ile się nie mylę to nie masz prawda ?
- Tak nie mam ale nie trzeba było się wykosztowywać
- To drobiazg. Dobrze ja lecę szykować obiad za pół godziny przyjdź do kuchni dobrze
- Tak
Zasiadłam na kanapie, włączyłam telewizor na MTV. Akurat leciał program opowiadający o najnowszych wiadomościach z życia prywatnego gwiazd. Przełożyłam kartę ze starego telefonu do nowego i włączyłam go ( nigdy nie korzystam z instrukcji obsługi ). Potem gdy nowy telefon - oczywiście po chwili okazało się że to telefon z wszystkimi możliwymi bajerami działający na dotyk - działał zabrałam się za laptopa. Po piętnastu minutach wszystko miałam już obczajone. Zaczęłam bardziej przysłuchiwać się wiadomościom.
" Miley Cruz dostała od swojego chłopaka Liama szczeniaczka rasy Golden retriever "
" Joe Jonas ma nową dziewczynę. Jego wybranką została Taylor Swift " - która to już dziewczyna w tym miesiącu ? Trzecia ? Czwarta ?
" Rodzice Seleny Gomez adoptowali dziecko. Nasza gwiazdka nie jest już jedynaczką " - a oni skąd o tym wiedzą ? Dobrze że nie podali moich danych. Zjadłam i poszłam do pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłam na parapecie. Wpatrując się w deszczową pogodę za oknem zaczęłam śpiewać jedną ze swoich piosenek. Nie zwracałam uwagi na to że napisałam ją jako duet dla dziewczyny i chłopaka. Po co w ogóle pisze duety jeśli nie mam z kim ich śpiewać ?





Ona:
Przeszłość mnie boli i nie daje spokoju,
kiedy siedzę sama w zamkniętym pokoju,
kiedy łzy cisną się same na zewnątrz, 
Ja umieram od środka, krwawiąc od wewnątrz

Bez cienia nadziei staram się wciąż to zmienić
by uwolnić swe myśli i na nowo ze wszystkim
znów uwierzyć w marzenia, które chcą przyszłość zmieniać
z każdą chwilą być pewna, że dam radę przetrwać

Mijają miesiące, a tkwi wciąż ten sam problem,
jak obudzić się z marzeń i zacząć żyć dalej,
jak przemówić do serca by przestało się lękać,
jak odgonić te chwile, które wciąż wbijają sztylet

On:
Sam w czterech ścianach powracam w tamte lata,
sam to cel, ściany to atak, 
sam już wiem, że prawda skrywana po kątach, 
przeszłość nigdy nie była prosta,
Próbowałem sprostać, chociaż nokaut obijał się o mordę,
wszystko w okół potępione, tylko popiół, powiało chłodem,
łza pod okiem powoli spływa, pod oknem słyszę deszczu melodię,
wygodnie mi tak, sam dzisiaj upadków nie zliczę, 
jak będzie kolejny wystawie tu policzek,
nie chytrym lisem, tylko zwykłym człowiekiem,
przeszłość to ból dziś jest sercem, 
wracam do niej chociaż nie chce, Boże wyciągam ręce proszę,
chce jak najlepiej , a wciąż tylko cierpię i cierpię,
przeszłość była błędem niosła klęskę,
czekam na jutro i w jutro wierzę, obrałem drogę, ale się boję,
bo świat mój, jest tym pokojem...




Zanim się obejrzałam na dworze zrobiło się ciemno. Zerknęłam na godzinę. Trzecia w nocy. Co ja tyle czasu robiłam ? Nie ważne. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Przebrałam się w piżamę i położyła do łóżka. Nie było mi jednak dane cieszyć się spokojnym snem bo po jakimś czasie dostałam sms-a od Mils
"Otwórz szybko drzwi "
Pobiegłam na dół i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam za nimi Miley i Liama trzymających Selene.
- Co się stało ?
- Upiła się, zaczęła tańczyć na stole. Do tego paparazzi zaczęli robić jej zdjęcia. Jutro będzie o tym głośno.
- Dobra połóżcie ją u niej w pokoju a ja idę spać. Jak będziecie wychodzić to zatrzaśnijcie drzwi. Pa
Poszłam do siebie a po chwili usłyszałam zamykane drzwi. Zastanawiało mnie jedno. Dlaczego ta dziewczyna tak się zmieniła ? Co te pieniądze potrafią zrobić z człowiekiem. Pamiętam ją z wywiadów gdy zaczynała karierę. Była zupełnie inna. Miła, życzliwa i otwarta. Nie to co teraz. Powiem szczerze że jest mi jej trochę żal. Ciekawe co takiego musiałoby się stać aby przejrzała na oczy ? Nim się zorientowałam odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

niedziela, 3 czerwca 2012

1.Nowa rodzina

Idąc do gabinetu dyrektorki zastanawiałam się czego ona może ode mnie chcieć. Przecież ostatnio nic nie zrobiłam. Nie wybiłam żadnej szyby, nie uderzyłam żadnego plastika czy czegoś w tym stylu. Doszłam do gabinetu i zapukałam do drzwi.
- Wejdź Demi
- Chciała mnie pani widzieć ?
- Tak. Mam dla Ciebie dobrą nowinę
- Organizuje pani konkurs na najlepszą piosenkę własnej kompozycji ?
- Nie
- To jaką ?
- Zostałaś adoptowana
- Co ?! Jak ?! Kto ?!
- Pamiętasz to małżeństwo które jakieś niecałe dwa lata temu kupiło dom twoich rodziców ?
- Tak
- To oni zdecydowali się Ciebie adoptować. Masz dwie godziny żeby się spakować i pożegnać ze wszystkimi.
Poszłam do pokoju nie wiedząc co mam czuć. Z jednej strony zostałam adoptowana ale z drugiej ... oni mają córkę Selene Gomez gwiazdkę Disneya której sodówka do głowy uderzyła. Rozmawiałam z nią może pięć minut i ledwo co powstrzymałam się od rękoczynów. Nie wyobrażam sobie mieszkać z nią pod jednym dachem. No właśnie dom. Dzisiaj po raz pierwszy od 12 lat zobaczę swój - kiedyś swój - dom. Mam nadzieję że mój pokój - ten w którym kiedyś mieszkałam - jest wolny.
- Coś ty taka zamyślona? -zapytała Alice,
- Wiesz, bo...
- No mów! Chyba nikogo nie zabiłaś? A nawet jeżeli tak to pomogę ci ukryć zwłoki. Przecież nie zostawię przyjaciółki.
- Nie nikogo nie zabiłam, znaczy jeszcze nie ....
- Sugerujesz coś ?
- Nie Alice, po prostu zostałam adoptowana
- Że co? Ale że jak? Że ty? To świetnie! I dlatego jesteś taka smutna ?
- Bo adoptowali mnie rodzice Seleny Gomez !
- Przecież to bardzo mili ludzie, sama mówiłaś że ich lubisz. Więc w czym problem?
- Ale teraz będę musiała mieszkać z tą gwiazdką Disneya co jej sodówka do głowy uderzyła
- No może nie będzie tak źle. Przecież jej dobrze nie znasz. Może akurat jest inna niż myślisz. Yyyyyyyy... ok sama w to nie wierzę. Ale masz mnie. Możesz mnie odwiedzać, dzwonić. Przecież ci tego nie zabronią. A sama lubisz się kłócić, to może akurat będzie fajnie?
- W sumie codzienne sprzeczki i głupie docinki czy kawały takie jak znikające drobiazgi. Może być fajnie - rozmowa z Alice jak zawsze podniosła mnie na duchu - teraz pomóż mi się spakować bo mam niecałe dwie godziny
- Ok. Ale Demi, nie mówisz chyba o kradzieży ?
- Nie nie oczywiście że nie, ale pomyśl jakby dajmy na to zostawiła w salonie książkę a potem ta książka jakimś niezwykłym sposobem znalazła się w drugim końcu domu ?
- Hmmm... ewentualnie w kuwecie.
- No właśnie
- Sądzisz że ona już potrafi czytać ?
- Raczej nie ale książka to był tylko przykład. Sądzę że ona nie wie co to takiego jest książka
- Chyba że z obrazkami!
- Chyba że. Dobra pomożesz mi się pakować czy nie ?
- No pomogę, pomogę. Ale nic za darmo!
- Soryy ale jestem spłukana !
- Czy ktoś tu mówi o kasie? Chodzi mi o misia! Będzie mi o tobie przypominał.
- Tego dużeeego ?
- Nie! Tego z którym tutaj przyszłaś! Znaczy do domu dziecka.
- Mojego Fernanda ?
- Tak. No proszę. Też mam z nim wspomnienia. A to jedyna pamiątka która mi po tobie zostanie.
- No dobra. Mój Fernando jest twoim Fernando. Ale ja też coś od ciebie chce na pamiątkę !
- Co?
- Wiesz też dałabym ci misia, ale nie posiadam.-powiedziała Alice.
- Misiów to mam aż za dużo ale może dałabyś mi ... yyy.... no dobra poddaje się. Nie mam pomysłów
-Wiesz, bo ja miałam dla ciebie prezent na urodziny, ale skoro wyjeżdżasz to dam ci go wcześniej.
- Tak jaki ?
-Nic wielkiego ale myślę że ci się spodoba. -pokazała mi zdjęcia w antyramie w formacie A3, swoja drogą gdzie ona kupiła taką antyramę? -tu jest 12 naszych zdjęć. Z każdego roku jedno, a to puste miejsce miało być na zdjęcie z twoich urodzin. -powiedziała smutna
- To zróbmy sobie je teraz a ja je później wywołam i dokleję - jak postanowiłyśmy tak też zrobiłyśmy, potem dokończyłyśmy pakowanie moich rzeczy i jeszcze raz mocno się przytuliłyśmy. W chwili gdy się od siebie oderwałyśmy ktoś zapukał do drzwi - proszę - to byli państwo Gomez
- Gotowa ?
- Tak
- To chodźmy - pan Patrick wziął moje walizki i wyszedł z pokoju.
Do samochodu odprowadziła mnie Alice i inne dzieciaki. Pożegnałam się ze wszystkimi słysząc miłe słowa typu: "Będzie nam ciebie brakować", "Kto teraz będzie wnerwiał nauczycieli" czy najczęstsze "Bez Ciebie to nie będzie to samo". Ze łzami spływającymi po policzku wsiadłam do samochodu i opuściłam teren domu dziecka.
- Mieszkamy w domu który od ciebie kupiliśmy - odezwała się pani Denis po dłuższej ciszy
- Fajnie - nie powinnam być dla nich taka nie miła, to przecież nie ich wina ze Selenie odbiło i jest taka a nie inna
- Zamieszkasz w swoim dawnym pokoju. Przynajmniej przypuszczam że to był twój co tylko w tym pokoju ściany były różowe.
- Tak to był mój pokój
- Zanim pojedziemy do domu zajedziemy jeszcze do sklepu z farbami i meblami żebyś coś wybrała. Możemy tak zrobić ?
- Jasne - powiedziałam z trochę większym entuzjazmem. Cieszyłam się że nie będę musiała mieszkać w pokoju który całkowicie przypominałby mi o przeszłości
- Masz już jakieś pomysły na kolor ścian i mebli ?
- Tak. Znaczy zawsze marzyłam o wrzosowym pokoju i białych meblach
- Rzeczywiście powinno wyglądać to ładnie
- Ehe - mruknęłam pod nosem i zaczęłam przyglądać się mijanym budowlą.
Tak dawno nie byłam w tej części LA. Zajechaliśmy do sklepów. Dość szybko wybrałam kolory farb, decydowałam się jednak na dwa jeden był koloru wrzosu a drugi kremowy. Kupiłam też fajne wzory na ścianę które miały się znaleźć na ścianie kremowej. Gorzej było z meblami ale zdecydowałam się na metalowe ( w białym kolorze ) duże łóżko z materacem. Wysoką, wąska biblioteczkę, biurko, wiszące szafki. Kupiłam też dwa fotele wypchane styropianem czy czymś takim. Włochaty kremowy dywan i cienkie ozdobne kremowe firanki w fioletowe wzory ( takie jak na ścianie miały być namalowane ). Szafy nie kupowałam bo w pokoju mam własną garderobę. Państwo Gomez stwierdzili że potrzebuje więcej ubrań ( miałam tylko dwie średniej wielkości walizki ) więc pojechałyśmy jeszcze do galerii. Wspomnieli też że ekipa pojechała już z kupionymi meblami do domu i zaczęli malować mój pokój i ustawiać wszystko. Powinni zdążyć przed naszym przyjazdem. Po trzech godzinach łażenia po najdroższych ( mimo mich protestów ) sklepach cała nasza trójka wracała do samochodu obładowana torbami. Do domu jechaliśmy jakieś dwadzieścia minut. W końcu wjechaliśmy w tak dobrze znaną mi uliczkę. Mimo że minęło tyle lat nadal znałam ją bardzo dobrze. Dużo się tu zmieniło. Widać było że teraz jest to dzielnica tych bogatych i sławnych. Wysiadłam z samochodu i wzięłam część swoich rzeczy. Podeszłam do drzwi ale nie zdążyłam nacisnąć klamki bo ktoś otworzył drzwi z drugiej strony. Po chwili ukazała mi się postać panny Seleny. Uśmiechnęłam się sztucznie, czego jak się spodziewałam nie odwzajemniła.
-Przepuścisz mnie? -zapytałam widząc że dziewczyna stoi w drzwiach uniemożliwiając mi wejście do domu. -Ohhh... przepraszam. Nie sądziłam że jesteś taka gruba. -odezwała się tym swoim skrzeczącym głosem.
-Selena! -krzyknął jej ojciec. Ona natomiast tylko się na niego popatrzyła, przewróciła oczami i zaczęła iśc w stronę drogi. -A ty gdzie się wybierasz? -ponownie odezwał się jej ojciec.
-Jak najdalej od tej śmierdzącej sieroty.
-Nigdzie nie idziesz! -tym razem krzyknęła jej matka.
-A zobaczysz że pójdę. -powiedziała i już ślad po niej zaginął. Przepraszam, został mdlący zapach karmelu. Kto w ogóle kupuje takie perfumy?
-Przepraszamy za nasza córkę.
-Nie macie za co. W kocu to nie państwa wina.
-Jakiego państwa? Mow mi Denise.
-A mi Patrick. 
Poszłam na górę do swojego pokoju. Tak dobrze znałam ten dom. Tyle wspomnień się z nim wiązało, tyle wspaniałych chwil z moimi rodzicami. Weszłam do pokoju. Rzeczywiście ściany były pomalowane tak jak chciałam, a meble stały we właściwych miejscach. Zaczęłam rozpakowywać ubrania. Zaczęłam od swojej starej walizki. Nie było tego dużo. Dwie pary jeansów, kilka koszulek i bielizna. W drugiej walizce znajdowały się moje książki. Wypakowałam je do swojej mini biblioteczki. Antyramę od Alice powiesiłam nad łóżkiem. Teraz przyszedł czas na nowe ubrania. Z tym troszkę zeszło. Gdy skończyłam było już po dwudziestej. Położyłam się na łóżku żeby odpocząć. Niestety nie było mi to dane.
- Demi chodź na kolacje ! - zawołała Denis
Posłusznie zeszłam do jadalni. Cały dół był pomalowany na różne odcienie beżu. Przy ogromnym stole siedzieli państwo Gomez, po Selenie nie było śladu. Może to i dobrze ? Przynajmniej w spokoju zjem kolacje.
- W biurku masz wyposażenie do szkoły. Od jutra zaczynasz lekcje, będziesz chodzić z Seleną na większość zajęć
- Super - próbowałam udawać radość
Gdy skończyłam jeść kolacje poszłam zanieść talerz do zmywarki. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi aż podskoczyłam.
- Demi możesz otworzyć ?! - spytał Patrick
- Już idę !
Poszłam otworzyć drzwi. Spodziewałam się za nimi Seleny lecz ku mojemu zdziwieniu, zobaczyłam za nimi Miley Cyrus.
- Część jestem Miley a ty to pewnie Demi - uśmiechnęła się przyjaźnie
- Tak, to ja. W całej okazałości. Wejdź.
- Dzięki
- Jeśli do Seleny to jeszcze jej nie ma i nie wiem kiedy będzie
- Tak, wiem. Dzwoniłam do niej powiedziała ze będzie za pół godziny i prosiła żebym na nią zaczekała.
- Aha to rozgość się. Państwo Gomez są w jadalni jakby co
- Dzięki - przynajmniej ta miła - pomyślałam i poszłam do swojego pokoju
Zajrzałam do biurka. Znajdowały się w nim książki, zeszyty jakiś piórnik ( dwa długopisy, ołówki, zestaw kolorowych zakreślaczy, gumka i korektor ) a na tablicy korkowej był przywieszony plan lekcji. Jedyne co mnie ucieszyło to to że jutro mamy luźniejszy dzień : lekcja wychowawcza, dwie godziny języka angielskiego - co mnie cieszy bo jestem humanistką - matematyka, fizyka, w-f, muzyka i historia. Zawsze mogło być gorzej. Siadłam na łóżku i otworzyłam swój zeszyt z piosenkami. Zaczęłam przeglądać go od początku. Byłam przy drugiej piosence gdy rozległo się ciche pukanie.
- Proszę- z za drzwi wychyliła się głowa Miley
- Można ?
- Jasne - odłożyłam zeszyt na bok - co cię do mnie sprowadza ? - spytałam gdy dziewczyna usiadła na jednym z foteli
- Wiesz Seleny jeszcze nie ma  i nie chciało mi się siedzieć samej więc pomyślałam że zajrzę.
- Aha. Mogę cię o coś zapytać ?
- Jasne. O co chodzi ?
- Selena dla wszystkich jest taka nie miła ?
- Teraz tak, nawet mi jest czasem ciężko z nią wytrzymać
- Jak to "teraz tak" ?
- Wiesz co ta sława na nią tak zadziałała. Dawniej była inna. Szczerze powiem że gdy dowiedziałam się że państwo Gomez chcą cię adoptować to poczułam tak jakby przypływ nadziei
- Jak to ?
- Nadziej że może tobie uda się przemówić jej do rozumu. Wiesz nie znam twojej historii dokładnie ale wiem że sporo przeszłaś. Może uda ci się jakoś na nią wpłynąć ?
- Nie sądzę widziałyśmy się tylko przez chwilę a już mało co jej się do gardła nie rzuciłam
- Aż tak źle ?
- No. A co o mnie wiesz ?
- Wiem że rodzice Sel kupili ten dom od ciebie. Że należał on do twoich rodziców ale od ich śmierci nikt w nim nie mieszkał bo ty byłaś w domu dziecka.
- Tak. Rodzice zginęli w wigilię dwanaście lat temu a ja trafiłam do domu dziecka.
- A można wiedzieć jak zginęli ?
- Wracali do domu żeby zdążyć na święta i ich samolot się rozbił przy lądowaniu przez złą widoczność.
- Przykro mi ...
- To było dwanaście lat temu. Czas się z tym pogodzić. -powiedziałam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie chciałam tego. Nigdy nie lubiłam przy kimś płakać. Dlaczego mam pokazywać że jest mi źle? Miley przytuliła mnie i wyszeptała do ucha. "Jesteś niesamowita" popatrzyłam na nią jak na wariatkę która uciekła z psychiatryka, a ona tylko lekko się uśmiechnęła wypełniając wcześniejszą wypowiedź.
-Ja nie wyobrażam sobie takiego życia. Nie wiem co bym zrobiła, ale na pewno nie potrafiłabym żyć normalnie, a jednocześnie nie wstydzić się tego mówić. Podziwiam cię za to.
-Dziękuję. -odpowiedziałam ocierając łzy.
-A co to? -zapytała biorąc do ręki mój zeszyt z piosenkami. Na początku byłam szczęśliwa że ktoś kto się na tym zna zobaczy moje piosenki, lecz gdy zaczęła otwierać zeszyt wyrwałam jej go z rak krzycząc na nią.
-Co ty do cholery sobie myślisz?! Bierzesz od tak czyjeś rzeczy?! Może ja nie chcę żebyś mi to ruszała?!
-Ale Demi spokojnie. Przeciez nic wielkiego się nie stało. -powiedziała ze zdziwieniem na twarzy.
-Nic się nie stało?! Wyjdź z mojego pokoju!
-Że co proszę?
-Wyjdź! -widzac mój wyraz twarzy, posłusznie opuściła pomieszczenie posyłając mi gardzące spojrzenie.
-Co mi się stało? -szepnęłam już sama do siebie, rozpłakałam się jak małe dziecko i położyłam się na łóżku.Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać co ja takiego zrobiłam. Zaczęłam się śmiać ze swojego zachowania, a po chwili znowu zaczęło chcieć mi się płakać.Wstałam z łóżka i z nadzieją że Miley jeszcze jest zeszłam na dół. Na szczęście Cyruska jeszcze była. Co prawda zaczęła już wychodzić, ale jeszcze była..
-Miley! -krzyknęłam będąc jeszcze na schodach. Ta zaś popatrzyła na mnie wrogo, lecz zaczekała aż do niej dobiegnę.
-Stąd też chcesz mnie wyrzucić? -zapytała.
-Nie, nie, tylko ja chciałam ci to wytłumaczyć. Proszę.
-No dobra. Co mi szkodzi?. -powiedziała obojętnie i razem usiadłyśmy na kanapie w salonie.
-Wiesz tego nie mówię każdemu, ba, nikomu tego nie mówiłam. Ale mam nadzieję ze można ci zaufać i o powiedzieć... Więc w tym zeszycie są moje piosenki....
-To ty piszesz?-zapytała zdziwiona.
-Tak. Tego akurat nie ukrywam. Tylko gdy zabrałaś mi ten zeszyt... wiesz nie śmiej się, bo to jest dziwne. Ale poczułam sławę.
-A co w tym takiego strasznego? -zapytała
-Mimo tego że mialam pięć lat, rodzice wymyślili dla mnie przyszłość. Zawsze chcieli żebym była prawnikiem. Wiem dziwne. Ale pamiętam jak tata specjalnie czytał na głos różnego rodzaju książki o tej tematyce. A ponieważ rzadko ich widywałam to mimo tego iż mnie to wcale nie ciekawiło siedziałam cicho i udawałam że mnie to interesuje. Oni ciężko musieli pracować by mnie utrzymać, wiem że jako prawnik tez nie będę miała mało pracy. Ale oni nawet i trzy noce nie spali. Tłumaczę to sobie że chcieli abym ja tak nie  musiała pracować, co jest mało wiarygodne gdyż praca prawnika jest bardzo męcząca. Albo po prostu chcieli bym zaszła daleko i chcieli być dumnie ze swojej córki. A ja muszę się tego trzymać.
-Dobrze Demi rozumiem, ale czy ciebie to interesuje? Tylko odpowiedz szczerze.
-Tak naprawdę to jest to okropne. -odpowiedziałam i poczułam dziwną ulgę, ale to już inny wątek.
-Obiecałaś im to?
-yyyyyy... nie.
-Demi, rób co chcesz, to jest naprawdę dziwne że chcieli abyś była prawnikiem. Ale nie możesz robić wszystkiego dla innych. Oni nie przeżyją twojego życia. I jeżeli coś się tobie nie podoba to dlaczego masz to robić?
- Myślisz ?
- Nie. Ja to wiem.Choć tu do mnie - wyciągnęła ręce żeby mnie przytulic a ja z chęcią skorzystałam z tego zaproszenia
- Ale obiecasz mi coś ?
- Jasne
- Nie mów o tym Selenie
- Spoko. A pokażesz mi te piosenki ?
- Dobra ale może jutro. Zaraz powinna przyjść Selena
- Ok. Trzymam cię za słowo.
Chwilę później tak jak przewidziałam przyszła Selena.
- O jaki słodki widoczek. Dobra Mils chodź od tej sieroty bo jeszcze pcheł załapiesz
- Hej Sel - wstała żeby pójść z przyjaciółką. Na odchodne rzuciła mi jeszcze spojrzenie mówiące : "Nie bierz tego do siebie"
I zostałam sama. Włączyłam telewizor i zaczęłam przeskakiwać z kanału na kanał. W końcu natrafiłam na fajny film. "Step up 2" oglądałam pierwszą część i bardzo mi się podobała, za to ta część zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie. Po półtorej godzinie film dobiegł końca. Idąc schodami na górę słyszałam śmiechy dziewczyn z drugiego końca korytarza. Wzięłam gorącą kąpiel i położyłam się spać.